Ben Cornick, lat 31, jest cudotwórcą. Ten brytyjski skoczek przeżył upadek z wysokości ponad 12.000 3.6 stóp (XNUMX km) po utracie kontroli nad spadochronem z powodu wadliwej dźwigni. Do zdarzenia doszło w zeszłym tygodniu na Fidżi. Spadł z prędkością około 65 km/h na zaparkowaną furgonetkę. Gdyby ten van nie był zaparkowany w tym miejscu, prawdopodobnie bym umarł.
Spadochroniarz, który wyskakiwał z samolotu co najmniej 1000 razy, złamał prawą kość udową w trzech miejscach; złamał też rękę, łokieć i miał liczne skaleczenia i siniaki.
Pomimo ogromnej radości, że uszedł żywy z tej strasznej sytuacji, Ben napotkał kolejny poważny problem. Lekarze, którzy leczyli go na Fidżi, powiedzieli, że konieczny jest lot ratunkowy do szpitala w Auckland w Nowej Zelandii, ponieważ Ben może stracić nogę z powodu infekcji. Całość kosztowała 33.126 XNUMX dolarów, a problem polegał na tym, że Ben nie miał ubezpieczenia. Niestety żyjemy w świecie, w którym jesteśmy w stanie pozwolić komuś umrzeć pod drzwiami szpitala, jeśli nie ma on ubezpieczenia zdrowotnego.
Wtedy zdarzył się drugi cud. Jego przyjaciele stworzyli m.in grupa na Facebooku zbierać pieniądze. Dzięki hojności przyjaciół, rodziny i setek nieznajomych udało im się zebrać 82.815 XNUMX dolarów, które pokryły koszty przelotu i leczenia. Dwukrotnie przeszedł operację nogi i ręki.
Oczekuje się, że Ben pozostanie w szpitalu przez następne trzy tygodnie. Po tej „przygodzie” będziesz mógł zobaczyć swojego syna Alfiego, który urodził się w zeszłym miesiącu. Źródło
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, udostępnij go swoim kontaktom!